(Luty 2022)
Kiedyś zapytano
Stanisława Lema, wybitnego polskiego pisarza – jaką
książkę by ze sobą zabrał na bezludną wyspę, ten odpowiedział, że wziąłby
„Dzieje zachodniej filozofii” (1945), autorstwa Bernarda Russella.
Jest teraz szansa właśnie
zakupić tę pozycję w cenie papieru na którym ją wydrukowano. Możemy skorzystać
z tzw. promocji i nabyć tę ponad 1000 stronicową księgę, która doczekała się
drugiego polskiego wydania (2020), (pierwsze – 2000) i zobaczyć co cenił w tej
pracy niewątpliwy geniusz, autor – proroczego, a chyba raczej predykcyjnego wynikającego
z refleksji opartej na naukowych wzorach – „Kongresu futurologicznego”. (Kto
nie zna „Kongresu…” natychmiast powinien go przeczytać).
Teraz mała odskocznia… Co
jakiś czas widzimy w mediach akcję, która odbywa się pod stygmatyzującym i
dzielącym nas, skonstruowanym według matrycy „pedagogiki wstydu” hasłem – „Nie
bądź statystycznym Polakiem, czytaj książki!”. (Wspomnijmy… Czyta tylko nieco ponad
40 proc. i większość z nich sięga tylko po jedną książkę rocznie. Nie odbiegamy
jednak w tej dziedzinie jakoś rażąco od „zachodniej” normy. Bowiem nieczytanie
jest globalnym trendem naszych czasów). Jej autorzy swoje refleksje opatrują
jakimś cytatem autorytetu zachwalającego tę czynność, typu – „Czytanie książek
to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła” (Wisława Szymborska).
Także często posługują się wypisem pióra Mikołaja Gogola – „Bardzo wiele
książek należy przeczytać po to, aby sobie uświadomić, jak mało się wie”.
Jak widzimy poetka w ujęciu postmodernistycznym
cel w czytaniu książek widzi w „zabawie”, czy „rozkoszy czytania” – jak mawiają
twórcy, „objawiciele” i uczniowie opowieści o śmierci wielkich narracji.
Natomiast Gogol widział w tym czytaniu głównie cel edukacyjny. Dyrektor
Biblioteki Narodowej Tomasz Makowski twierdzi, jak sądzę w duchu tzw. filozofii
dialogu (według mnie z gruntu manipulacyjnej) – że trzeba czytać, żeby pozbyć
się strachu przed „innym”. Bo jak wiadomo wśród sobie równych, dziś
najrówniejszy jest na świecie „inny”. Współcześni literaturoznawcy w swojej
większości twierdzą że warto czytać, żeby dobrze… pisać. Pewnie prof. Bralczyk,
czy Miodek – powiedzieliby, żeby „ładnie mówić”.
Tylko konia z rzędem temu,
albo „teslę” kto mi odpowie, czy akurat współczesnemu człowiekowi najbardziej
są właśnie potrzebne te umiejętności?
Według mnie tzw. pandemia
uświadomiła, że wielu z nas nie potrafi… logicznie myśleć! Dowód? A chociażby… Iluż
to z nas np. „uwierzyło”, że nieszczepieni są zagrożeni przez
niezaszczepionych!
Zatem najbardziej czego potrzebujemy
to edukacji! Dr Magdalena Wielomska-Ziętek aktualnie, a przed nią znany cybernetyk
Józef Kosecki dowiedli, że właśnie usunięcie z programów nauczania m.in. logiki
i filozofii – spowodowało, że aż tylu ludzi nie potrafi samodzielnie myśleć. W
rezultacie dziś aż tak wielu poddało się propandemicznej propagandzie, skądinąd
dość prymitywnej – opartej na starych Goebbelsowskich wzorach. W rezultacie aż tak
ogromna część społeczeństwa m.in. zgodziła się na poświęcenie wielu z naszych
seniorów (niekowidowych pacjentów) przed którymi służba zdrowia już dwa lata zamyka
swoje drzwi. Obojętna też jest na los dzieci i młodzieży wobec których łamie
się od miesięcy fundamentalną zasadę humanistycznej medycyny – primum non
nocere.
W tym zagubieniu pomocna
może być… filozofia. Powrót do dorobku intelektualnego tych, którzy byli przed
nami. O tym gdzie się są korzenie logicznego myślenia, którego teraz nam tak
bardzo brakuje, wskazuje także w swojej pracy ten wybitny matematyk i filozof
jakim był Russell. Jak zauważa, to twórczej krytyce logiki Arystotelesa
zawdzięczamy rozwój logiki nowożytnej.
Warto też sięgnąć do jego
autorstwa rozdziału o Machiavellim (ten żył na przełomie XV i XVI wieku), żeby
w końcu wyzbyć się dziecięcej iluzji, że jakiś władca, premier, prezydent, albo
szef jakiejś międzynarodowej organizacji typu WHO, czy właściciel firmy
farmaceutycznej – jest naszym zastępczym
ojcem, czy matką i dba o nasz dobrostan. „W „Księciu” całkiem otwarcie odrzuca
się ogólnie przyjęte nakazy moralne, którymi musi kierować się w swoim
postępowaniu władca […]” – referuje Russel konstatacje Machiavelliego, które
tak skrupulatnie przyswoił przez minione wieki cały „cywilizowany” zachodni
świat.
Jak powiedziała dr
Agnieszka Majcher – największą bowiem teorią spiskową jest właśnie przekonanie
milionów ludzi o „dobroci” swoich władców.
Filozof wspomina też Dawida
Hume’a i przypomina, że to właśnie ten zerwał połączenie między wiarą, a wiedzą,
które tak nam się mylą w XXI wieku cyfryzacji. Zatem od przeszło 250 lat nie
mamy żadnego racjonalnego powodu, że by np. „wierzyć w medycynę” do czego od
dwóch lat przekonują nas politycy i main streamowe media. Hume też ostrzegał,
żeby nie wyciągać zbyt pochopnych konkluzji i przytacza obserwacje zaczerpnięte
z doświadczeń jego epoki także z dziedziny medycyny. Dowodził, że fakt, że
jakaś grupa ludzi poddana terapii wyzdrowiała nie oznacza, że jest to rezultat skuteczności
lekarstwa, którym w czasach Hume’a jakże często to bywało, była oszukańczo
serwowana… woda z mąką. Słowem – nie mamy też żadnego powodu, żeby wierzyć i
lekarzom.
„W zamęcie ścierających
się fanatyzmów jedną z niewielu sił jednoczących jest naukowa wierność
prawdzie” – to jedno z ostatnich zdań kończących tę gigantyczną pracę jakiej
się podjął Russel. Dodał, że cnotę tę jego szkoła filozoficzna (analityczna)
pragnęła wprowadzić do filozofii. Niestety jego nadzieje okazały się
nieuzasadnione, już za jego życia pojawił się ruch umysłowy (być może
niesłusznie) nazywany postmodernizmem, który istnieniu obiektywnej prawdy
zaprzeczał. Niestety ruch został
wykorzystany przez współczesnych władców do sterowania społecznego, w
tym totalitarnej kontroli ludzi, a i zapewne otworzył drogę do nowych form
ludobójstwa.
I już na koniec. Coś mi
się zdaje, że ja też będę statystycznym Polakiem i będę czytał tylko jedną
książkę przez cały ten rok i będą to „Dzieje zachodniej filozofii”.
Krzysztof Sowiński