czwartek, 14 lipca 2022

Maszyny do produkowania interpretacji?

 


Czas pedagogiki wstydu jakiej byli i nadal są poddawani Polacy, zaczął się o wiele wcześniej niż ukuł ten termin Bronisław Wildstein. W drugiej połowie XX wieku objawiało się to tym, że naszych wybitnych zawsze porównywano do kogoś z tzw. Zachodu. Tak postrzegano akt szczególnej nobilitacji!

Choć jak sam mówił nigdy nie "chorował na nowoczesność" - na Zachodzie i w Polsce uważano go  za "najzdolniejszego ucznia Rauschenberga i Warhola”. Mowa o Władysławie Hasiorze.

Dla porządku… Ten pierwszy z „nauczycieli” Hasiora, to plastyk, któremu przypisuje się, że zainicjował początek pop-artu (1953). Ten drugi to główny twórca tego nurtu, znany powszechnie z sitodruków pokazujących przedmioty z życia codziennego – np. puszek z zupą firmy Campbell, ale także z tworzenia portretów ówczesnych największych gwiazd świata rozrywki i polityki: Brigitte Bardot, Marilyn Monroe, Elvis Presley, Jacqueline Kennedy Onassis, Marlon Brando, Elizabeth Taylor, czy Mao Zedonga i Włodzimierza Lenina.

Nota bene… Któż z młodzieży wie kim byli ci ludzie – oto jest pytanie? Któż z życia np. dawnych totalitarystów wyciąga wnioski? Kto dostrzega analogie?

Czas największej sławy Władysława Hasiora przypadł na lata 60. i 70 XX wieku. To wówczas doceniono jego twórczość, a jego prace trafiały do wielu muzeów krajowych, ale także licznych zagranicznych m.in. Paryża, Helsinek, Rzymu, Edynburga czy Bochum. Rozgłos przyniosły mu asamblaże (rodzaj kolażu, trójwymiarowe formy wykonane z elementów, gotowych przedmiotów). Wspomnijmy, prekursorami tego nurtu byli m.in. Marcel Duchamp, czy Pablo Picasso. Pierwszy istnieje w świadomości społecznej jak ten, który przedmioty codzienne przedstawiał w galeriach jako dzieła sztuki, np. pisuar. O drugim słyszał, jak sądzę, prawie każdy nawet marginalnie interesujący się sztuką.

Hasior malarz, rzeźbiarz, pedagog – także gromadził jak mówił - „zużyte rekwizyty codzienności”, czyli często zwykłe przedmioty, które następnie wykorzystywał w swojej twórczości. Jego dokonania nawiązują do surrealizmu, rzeźby abstrakcyjnej, tzw. nowego realizmu, ale nadał też temu swój unikatowy idiom – inspirując się rzemiosłem i ludową twórczością zwłaszcza Podhala.

Teraz mamy okazję naocznie zobaczyć, ile z tej twórczości po latach, kiedy minęły mody artystyczne, których Hasior był częścią, nadal zachowało jakąś żywotność.

Niewielki, ale reprezentatywny wybór jego prac można obejrzeć w Muzeum Dialogu Kultur (gałąź Muzeum Narodowego w Kielcach). Kuratorem świeżo otwartej wystawy jest kierownik tej placówki, jeszcze młody artysta plastyk dr Artur Ptak, który przekonuje, że twórczość Hasiora przetrwała próbę czasu. „Pozostaje nadal aktualna, a przede wszystkim nowatorska. Uniwersalność poruszanych przez artystę tematów z upływem lat zdaje się nabierać nowego znaczenia” – dowodzi dr Artur Ptak

 Czy to prawda? Czy warto było zadawać sobie trud organizacji tej propozycji?

Według mnie warto, ale nie dlatego, że Hasior był niesłychanie zdolnym uczeniem Rauschenberga i Warhola, ale dlatego, że… odwoływał się do ludowości i ta korespondencja moim zdaniem stanowi o żywotności i unikatowości tej sztuki. To przez ten pryzmat możemy dziś oglądając te dzieła zadać sobie fundamentalne pytania dotyczące wartości, którymi się kiedyś posługiwało pokolenie Hasiora i tych, którymi posługują się pokolenia współczesne.

Obcując z tymi pracami -  odbiorcy same (?) nasuwają się odwieczne pytania, nierozstrzygalne więc filozoficzne – z tym najważniejszym, czy jest coś takiego jak transcendencja – byt absolutny znajdujący się poza umysłem poznającego? Czy „istnieje coś takiego jak mądrość [logos], czy raczej to co wydaje się mądrością jest tylko najbardziej wyrafinowaną postacią szaleństwa?” (B. Russel, „Dzieje zachodniej filozofii”). W końcu jaki jest sens i granice - gdyby nie było czegoś takiego jak Bóg – poświęcenia czy miłosierdzia, przyjmowania jakiś ról społecznych? Jaki jest sens zachowania i kultywowania czynności związanych z zachowaniem pamięci o czymś, czy o kimś? Pamięci odwołującej się do przeszłości, ale interpretowanej z poziomu teraźniejszości? Przywołującej poprzez zestaw przedmiotów także miejsca symboliczne?  Człowiek przyjmując ciało utracił częściowo wiedzę, którą posiadał, ale może ją ponownie posiąść, przypomnieć sobie to, co wcześniej zapomniał. Uczenie jest zatem przypominaniem, anamnezą” – filozofował w „Fedonie” Platon. Natomiast św. Augustyn wspomina o pamięci „z perspektywy powrotu do tego, co minione, co bezpowrotnie zostało w przeszłości”.

Być może prace Hasiora to tylko zakurzone, dotknięte zębem czasu dziwne przedmioty, które nie mają mocy dokonania transferu jakichkolwiek idei – a tzw. dzieła sztuki, to jak dowodził (co prawda w kontekście literatury) Roman Ingarden – tylko maszyny do produkowania interpretacji. A być może to jak podpowiada Husserl droga do „uprzytomnienia sobie tego, co ma nadejść w oparciu o to, co spostrzegane?”. To jest ta deklarowana „aktualność?

 „Na artystyczny idiom kultury przez całe wieki składały się kult mistrzowskiego warsztatu, twórcza praca nadając bezkształtnej i opornej materii celową formę […]” – pisze w „Historii antykultury” (2018) historyk sztuki, pisarz i publicysta Krzysztof Karoń.

Artystyczna refleksja Rauschenberga i Warhola doprowadziła do tego, że wielu uwierzyło, że artystą może być „każdy”. Do „Świątyń sztuki” jak kiedyś nazywano muzea zaczęły trafiać „dzieła”, nie zadające pytań filozoficznych odbiorcom, ale twory pożyteczne w propagowaniu określonych narracji poprawnościowo-politycznych koniecznych do utrwalania dominacji globalnych elit. Na szczęście Hasior - chociaż odwoływał się do dadaizmu, to jednak nie do nawiązującej do tego nurtu lettryzmu, czyli poetyki bełkotu - to jest nie „każdy”, to nadal jest „ktoś”.

Uniknął raf poetyk biologizmu (popularnego w jego czasach) opartego na odruchu - jak pisze Karoń – „nie wymagającym żadnych kwalifikacji artystycznych”, czy estetyki chaosu nawiązującej ideowo do „I Ching” (chińska „Księgi przemian”).

Kim zatem jest dziś  Hasior? Tym, który przechował jednak dawny paradygmat? Jednak konserwatystą?

Krzysztof Sowiński

PS. Szczegóły dotyczące zwiedzania wystawy można znaleźć na stronie mnki.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz