Czas pedagogiki wstydu
jakiej byli i nadal są poddawani Polacy, zaczął się o wiele wcześniej niż ukuł
ten termin Bronisław Wildstein. W drugiej połowie XX wieku objawiało się to
tym, że naszych wybitnych zawsze porównywano do kogoś z tzw. Zachodu. Tak postrzegano
akt szczególnej nobilitacji!
Choć jak sam mówił nigdy
nie "chorował na nowoczesność" - na Zachodzie i w Polsce uważano go za "najzdolniejszego ucznia Rauschenberga i Warhola”. Mowa o Władysławie Hasiorze.
Dla porządku… Ten
pierwszy z „nauczycieli” Hasiora, to plastyk, któremu przypisuje się, że
zainicjował początek pop-artu (1953). Ten drugi to główny twórca tego nurtu,
znany powszechnie z sitodruków pokazujących przedmioty z życia codziennego – np.
puszek z zupą firmy Campbell, ale także z tworzenia portretów ówczesnych
największych gwiazd świata rozrywki i polityki: Brigitte Bardot,
Marilyn Monroe, Elvis Presley, Jacqueline Kennedy Onassis, Marlon Brando,
Elizabeth Taylor, czy Mao Zedonga i Włodzimierza Lenina.
Nota bene… Któż z
młodzieży wie kim byli ci ludzie – oto jest pytanie? Któż z życia np. dawnych
totalitarystów wyciąga wnioski? Kto dostrzega analogie?
Czas największej sławy
Władysława Hasiora przypadł na lata 60. i 70 XX wieku. To wówczas doceniono
jego twórczość, a jego prace trafiały do wielu muzeów krajowych, ale także
licznych zagranicznych m.in. Paryża, Helsinek, Rzymu, Edynburga czy Bochum.
Rozgłos przyniosły mu asamblaże (rodzaj kolażu, trójwymiarowe formy wykonane z
elementów, gotowych przedmiotów). Wspomnijmy, prekursorami tego nurtu byli
m.in. Marcel Duchamp, czy Pablo Picasso. Pierwszy istnieje w świadomości
społecznej jak ten, który przedmioty codzienne przedstawiał w galeriach jako dzieła
sztuki, np. pisuar. O drugim słyszał, jak sądzę, prawie każdy nawet marginalnie
interesujący się sztuką.
Hasior malarz, rzeźbiarz,
pedagog – także gromadził jak mówił - „zużyte rekwizyty codzienności”, czyli często
zwykłe przedmioty, które następnie wykorzystywał w swojej twórczości. Jego dokonania
nawiązują do surrealizmu, rzeźby abstrakcyjnej, tzw. nowego realizmu, ale nadał
też temu swój unikatowy idiom – inspirując się rzemiosłem i ludową twórczością
zwłaszcza Podhala.
Teraz mamy okazję
naocznie zobaczyć, ile z tej twórczości po latach, kiedy minęły mody
artystyczne, których Hasior był częścią, nadal zachowało jakąś żywotność.
Niewielki, ale
reprezentatywny wybór jego prac można obejrzeć w Muzeum Dialogu Kultur (gałąź Muzeum
Narodowego w Kielcach). Kuratorem świeżo otwartej wystawy jest kierownik tej placówki,
jeszcze młody artysta plastyk dr Artur Ptak, który przekonuje, że twórczość
Hasiora przetrwała próbę czasu. „Pozostaje nadal aktualna, a przede wszystkim
nowatorska. Uniwersalność poruszanych przez artystę tematów z upływem lat zdaje
się nabierać nowego znaczenia” – dowodzi dr Artur Ptak
Czy to prawda? Czy warto było zadawać sobie
trud organizacji tej propozycji?
Według mnie warto, ale
nie dlatego, że Hasior był niesłychanie zdolnym uczeniem Rauschenberga i
Warhola, ale dlatego, że… odwoływał się do ludowości i ta korespondencja moim
zdaniem stanowi o żywotności i unikatowości tej sztuki. To przez ten pryzmat
możemy dziś oglądając te dzieła zadać sobie fundamentalne pytania dotyczące
wartości, którymi się kiedyś posługiwało pokolenie Hasiora i tych, którymi
posługują się pokolenia współczesne.
Obcując z tymi pracami - odbiorcy same (?) nasuwają się odwieczne
pytania, nierozstrzygalne więc filozoficzne – z tym najważniejszym, czy jest
coś takiego jak transcendencja – byt absolutny znajdujący się poza umysłem
poznającego? Czy „istnieje coś takiego jak mądrość [logos], czy raczej to co
wydaje się mądrością jest tylko najbardziej wyrafinowaną postacią szaleństwa?”
(B. Russel, „Dzieje zachodniej filozofii”). W końcu jaki jest sens i granice -
gdyby nie było czegoś takiego jak Bóg – poświęcenia czy miłosierdzia,
przyjmowania jakiś ról społecznych? Jaki jest sens zachowania i kultywowania
czynności związanych z zachowaniem pamięci o czymś, czy o kimś? Pamięci
odwołującej się do przeszłości, ale interpretowanej z poziomu teraźniejszości? Przywołującej
poprzez zestaw przedmiotów także miejsca symboliczne? „Człowiek przyjmując ciało utracił
częściowo wiedzę, którą posiadał, ale może ją ponownie posiąść, przypomnieć
sobie to, co wcześniej zapomniał. Uczenie jest zatem przypominaniem, anamnezą”
– filozofował w „Fedonie” Platon. Natomiast św. Augustyn wspomina o pamięci „z
perspektywy powrotu do tego, co minione, co bezpowrotnie zostało w przeszłości”.
Być może prace Hasiora to
tylko zakurzone, dotknięte zębem czasu dziwne przedmioty, które nie mają mocy
dokonania transferu jakichkolwiek idei – a tzw. dzieła sztuki, to jak dowodził
(co prawda w kontekście literatury) Roman Ingarden – tylko maszyny do produkowania interpretacji. A być może to
jak podpowiada Husserl droga do „uprzytomnienia sobie tego, co ma nadejść w
oparciu o to, co spostrzegane?”. To jest ta deklarowana „aktualność?
„Na artystyczny idiom kultury przez całe wieki
składały się kult mistrzowskiego warsztatu, twórcza praca nadając bezkształtnej
i opornej materii celową formę […]” – pisze w „Historii antykultury” (2018)
historyk sztuki, pisarz i publicysta Krzysztof Karoń.
Artystyczna refleksja Rauschenberga
i Warhola doprowadziła do tego, że wielu uwierzyło, że artystą może być
„każdy”. Do „Świątyń sztuki” jak kiedyś nazywano muzea zaczęły trafiać
„dzieła”, nie zadające pytań filozoficznych odbiorcom, ale twory pożyteczne w
propagowaniu określonych narracji poprawnościowo-politycznych koniecznych do
utrwalania dominacji globalnych elit. Na szczęście Hasior - chociaż odwoływał
się do dadaizmu, to jednak nie do nawiązującej do tego nurtu lettryzmu, czyli
poetyki bełkotu - to jest nie „każdy”, to nadal jest „ktoś”.
Uniknął raf poetyk
biologizmu (popularnego w jego czasach) opartego na odruchu - jak pisze Karoń –
„nie wymagającym żadnych kwalifikacji artystycznych”, czy estetyki chaosu nawiązującej
ideowo do „I Ching” (chińska „Księgi przemian”).
Kim zatem jest dziś Hasior? Tym, który przechował jednak dawny
paradygmat? Jednak konserwatystą?
Krzysztof Sowiński
PS. Szczegóły dotyczące
zwiedzania wystawy można znaleźć na stronie mnki.pl