środa, 19 maja 2021

O awansie kielczanki

Od eseldowskiego „no pasaran”, do pisowskiego łysenkizmu?

 Przez wiele lat moja znajoma A. M. P. niezmordowanie manifestowała swoje "lewicowe" poglądy. Nawet przez jakiś czas lubiłem w niej ten "rewolucyjny" zapał, jej wersję „No pasaran!” i socjalizmu o… ładnej buzi i wspaniałych blond włosach.

 Pamiętam jak przedstawiła nam (mnie i mojej żonie) swojego kandydata na męża – niskiego, drobnej postury, brodacza w typie młodego Che. Po wielu latach kiedyś nas  znowu odwiedzili. Mąż A.M.  przypominał późnego Marksa. Powspominaliśmy dawne czasy. Goście zobaczyli sobie przy okazji jak się biednie żyje na „prowincji”, w Kielcach, które przed laty zostawiła A. M. Do trzeciego spotkania już nigdy nie doszło. „Warszawska” kariera A. M. nabierała wyraźnego rozpędu.

Wystąpiła w ogólnopolskiej reklamie jakiegoś leku, który nam  szarakom pozwoli „kontrolować” niedomagania naszych organizmów. Piękna wegetarianka, smukła, profesjonalna, ponadprzeciętna przekonywała nas swoim kojącym, spokojnym, zrównoważonym głosem. (Aż dziw, że ją w swoje szeregi nie porwał wtedy jakiś tvn). Byliśmy z niej dumni, pokazywaliśmy znajomym - to „nasza dziewczyna z Kielc!”. Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy, że A.M. i wielu jej podobnych ludzi stawali się trybikami w świetnie mielącej „prowincjonalność” machinie, przygotowującej i nas Polaków do myślenia typu – „można to kontrolować, wszystko, można temu zaradzić – tylko nam zaufaj!”. A później – „Tylko  słuchaj!”. Na wszystko jest lek, lub suplement – na syndrom niespokojnych nóg, niepokojące komunikaty płynące z ciała, depresje i lęki, a nawet wyrzuty sumienia. (Na te ostatnie pojawiła się wówczas np. m.in. pastylka „czubaszek”, rozrosło się to w całą tyralierę). Wystarczy tylko sięgnąć po to, co wskażą nam autorytety, zareklamują celebryci – wówczas przestaną istnieć prawa entropii, będziemy wiecznie młodzi, szczęśliwi, zdrowi i nieśmiertelni. To te m.in. działania sprawiły, że w większości staliśmy się tak bezradni wobec fałszywych opowieści o zarazie 21 wieku – kowidzie, posłusznie i bezkrytycznie w większości przyjmujemy każde polecenie manipulujących nami rządu i rządowych „autorytetów” medycznych, którzy od ponad już roku „kontrolują” i „zarządzają” pandemią i kresu tego nie widać. A w rezultacie tych starań wokół mamy tylko policyjny terror, sypie się w nadmiarze niekowidowy trup i  bankrutuje tysiącami polska klasa średnia, a znaczny procent społeczeństwa ogarnęła depresja i szaleństwo.

Pamiętam jak A.M. zaczęła się chwalić sweet fociami z takimi politykami jak Kwaśniewski, Borowski i gromadą pomniejszych postaci z SLD. Jak wspierała kampanie tej formacji. Za słowo krytyki wobec tych panów "obrażała się", a nawet usuwała z grona swoich znajomych. Taktownie, żeby nie wchodzić z nią w konflikt, nie psuć dawnych wspomnień „czaru”, najpierw przestałem komentować, później przestałem regularnie śledzić jej wpisy w mediach społecznościowych.

Wiem, że dzięki „starej” lewicy zaistniała publicznie, ale oddaję jej także cześć - włożyła w tę swoją obecność mnóstwo pracy, nota bene m.in. jest autorką fajnej publikacji zachęcającej do rekreacji ruchowej… Chwała jej za to.

Ale nie mogę też zmilczeć o tym, że długie lata pracowała w prestiżowym tygodniku o orientacji "lewicowej" i zawsze gorliwie rezonowała światopogląd pisma.

Później periodyk odkupił inwestor o orientacji nieco "nielewicowej". A. M. w proteście przeciwko tej zmianie... jednak się nie zwolniła. Tylko roztropnie publicznie.... zamilkła. „No cóż” - pomyślałem sobie, każdy z czegoś musi żyć, a... nie wielu potrafi zaczynać wciąż od "zera" i trwać za najniższą krajową.

I co się w końcu wydarzyło? A to… „Dzisiaj” przez przypadek na fb wyświetliła mi się "metryczka" A.M. Omal nie spadłem z krzesła. Nasza chluba jest jednym z dyrektorów pisowskiego (!!!) Ministerstwa Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu!

Ja wiem, ze PiS to partia lewicowa dla niepoznaki z odrobiną retoryki narodowej, ale w środowisku i wśród przyjaciół A. M. jednak nadal ta formacja uchodzi za "radykalną" prawicę! Na sporcie na pewno A.M. się zna, przynajmniej od strony treningu, była czynną sportwomenką, ale bez pretensji do najwyższych laurów. Kultura… Owszem, pamiętam ją jak ze dwa razy odwiedziła naszą miejscową scenę teatralną. Być może jednak w Warszawie stała się np. miłośniczką opery, znawcą muzealnictwa, a doświadczenie w zarządzaniu kulturą trenowała odwiedzając np. regularnie Teatr Powszechny i tam m.in. podziwiała np. spektakl – „Kuroń. Pasja według św. Jacka”. To rzecz o polityku zapewne bliskim i jej sercu. Czy zatem przyswoiła sobie należycie idee marszu trockistów przez instytucje kultury i sportu? Oto jest pytanie.

A może się mylę co do oceny światopoglądu A. M.? A ta zawsze była tylko bezstronnym fachowcem. Jest człowiekiem dialogu, a nie dyskursu. I jej awans jest tylko tego i niczego innego wynikiem.  Przecież z autopsji znam w naszym regionie tylu bezstronnych specjalistów pobłogosławionych przez PO, PSL, czy tych z SLD, kierujących dzielnie m.in. „naszą” kulturą. Pracownicy tych placówek żywili nadzieję (znam te nastroje jako związkowiec), że jak PiS znowu dojdzie do władzy, to te zazwyczaj znienawidzone osoby raz na zawsze zostaną wytaczkowane przez koło historii. Nic się jednak takiego nie stało. Wydaje się, że przeważyła u tych szefów, lubiana przez ich nowych szefów, właśnie ta cecha bezpartyjnego fachowca i umiejętność modelowania swojego głosu, zgodnego z aktualną prawdą etapu.

I co ja mam teraz myśleć?

Jak sobie samemu wyjaśnić, dlaczego (teraz zerknąłem) w mediach społecznościowych A. M. uwiarygadnia pisowski propandemiczny łysenkizm!

Dlaczego robiła w ostatnich miesiącach na swoim fb publiczne spektakle dotyczące konieczności bezsensownego z punktu wiedzy o medycynie noszenia maski i epatowała blankietem terminu swojego szczepienia, propagując zbędną (a zapewne i nadzwyczaj niebezpieczną) potrzebę wyprodukowaną przez Niedzielskiego, Pinkasa, Dworczyka, z Morawieckim na czele?!

Już wiem... Przypomniałem sobie takie zdanie - "Program partii, (sorki) rządu – programem narodu". Ufff... A jednak A.M.  zachowała wierność swoim pierwotnym ideałom. Na szczęście.... k

ps. Może już po następnych wyborach, z pisowskich list A. M. trafi do europarlamentu i zobaczymy ją tam jak "broni" "wartości" cywilizacji łacińskiej w Polsce... powiedzmy w stylu… Beaty Hubner. Któż to wie...

 

Krzysztof Sowiński

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz