Zachwycamy się dziś twórczością Wiesława Myśliwskiego, który stał się ikoną
literatury ogólnopolskiej, a nie zdajemy sobie sprawy, że kiedyś obok tego nazwiska,
wymieniano także Henryka Jachimowskiego (1938-2014), który całe swoje dorosłe
życie spędził głównie w Kielcach.
Do nurtu chłopskiego, do drugiej jego generacji (pierwsza to pisarze
urodzeni w latach 1900–1920, m.in. Henryk Worcel, Józef Morton czy Stanisław
Piętak) obok Tadeusza Nowaka czy Wiesława Myśliwskiego, zaliczany jest także właśnie
kielecki pisarz Henryk Jachimowski. A to dzięki opowiadaniom zatytułowanym Jaszczury (1966) i powieści – Skaza (1969). W pierwszym Jachimowski
wykreował postać kierownika wiejskiej szkoły Chełpka, o której to figurze w słynnej
książce pt. Związki naturalne, jej
autor Henryk Bereza napisał, że „jest świetnym studium
społeczno-charakterologicznym”. Ten sam badacz chwalił także autentyzm postaci
i narratora Skazy. Przypomnijmy – osią
kompozycyjną tego utworu jest bohater, który – jak
zauważa Bereza – „sprzeniewierzył się woli ojca, […] ożenił się w mieście i
porzucił wieś”, mimo że rodzic widział w nim „dziedzica ziemi”. To poważne
wystąpienie przeciwko tradycyjnemu patriarchalnemu porządkowi dawnej wsi. Jeden
z ważnych tematów nurtu chłopskiego.
Bereza kreując w swojej książce szkice o
współczesnych mu pisarzach, z reguły poświęcił każdemu zaledwie kilka stron. Mimo
tego zawsze uderza w sedno problemu. Tekst o Jachimowskim zaczyna się niepokojąco!
Półtorastronicowymi, rozważaniami dotyczącymi tego, jak wielu… nieszczególnych lotów literatów zostaje
znanymi pisarzami. Aż skóra cierpnie, kiedy odbiorca myśli, że jest to
preludium do totalnej krytyki wspomnianych propozycji literackich wówczas
młodego Jachimowskiego. Jednak na szczęście nagle następuje zwrot i wybitny
krytyk mówi, że pisarz z Kielc jest postacią ważną i utalentowaną.
Stało się jednak inaczej. Mimo zauważonego
początku przez tak znamienitą postać polskiej krytyki literackiej, propozycje
Henryka Jachimowskiego, nigdy nie stały się
głośne jak te, które wyszły choćby spod pióra wspomnianego Wiesława
Myśliwskiego.
Dzieliło mnie od Jachimowskiego dwa pokolenia.
Jako początkujący autor poznałem go w Kielcach, a później także jako osobę,
która prowadziła warsztaty literackie. My uczestnicy takich czuliśmy powiew
jego wyjątkowości. Mówił precyzyjnie i.. bardzo cicho, co zmuszało nas
słuchaczy do wyjątkowego skupienia uwagi. Już wtedy generalnie… nie zachęcał,
nas „młodych”, do uprawiania literatury. Wtedy nie bardzo rozumiałem dlaczego,
dziś już to wiem.
Miał szansę stać się pisarzem ogólnie znanym, a jednak tak się nie stało.
Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie czeka jeszcze na szczegółową analizę.
Krzysztof Sowiński