poniedziałek, 16 marca 2020

Szansa


Dziś rano byłem z psami na spacerze. Pusto, słonecznie, ptaki cudownie śpiewają. Powietrze nowonadmuchane! Zaczyna się wiosna! Nagle obok mnie przemknęła sapiąc jakaś postać.

Była to pani tak ubrana jak bywają ratownicy medyczni - maska na twarzy, "gogle" na oczach, kombinezon z kapturem, na nogach coś w rodzaju gumowców, na rękach jednorazowe gumowe rękawiczki. Pomyślałem: "Zaczęło się!"

Ale... Po małej suczce, ktorą prowadziła ta pani rozpoznaję - to znajoma z sąsiedniego bloku. Pracownik medyczny, fizjoterapeutka. "Boże - pomyślałem - jak ją zobaczą tak ubraną jej znajome staruszki, z którymi często wystaje, a te ją uważają za autorytet w prawie każdej sprawie, to umrą na zawał".
Pytam (z daleka): "Co się stało pani sąsiadko?
Z gniewem na mnie warknęła w locie: "To pan nie wie?"
Ja: "No wiem... Ludzie wariują ze strachu".
Ta sama pani niedawno na "naszej" psiej łące dowodziła mi, że świat jest przeludniony i że trzeba ratować planetę, i im mniej ludzi, zwłaszcza Polakow bedzie (jakoś szczególnie właśnie za tę destrukcję oskarża i nienawidzi Polakow, córkę, ktora wyemigrowala do Szwajcarii i jej syna, uważa za Szwajcarów) - tym lepiej.

A teraz tak zareagowała na swoją szansę. k

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz