sobota, 9 października 2021

„Nie ma takich bredni, w które ludzie nie byliby w stanie uwierzyć”

 


W tym roku przypada setna rocznica urodzin Stanisława Lema, najszerzej znanego jako pisarz science-fiction, a przez garstkę jako filozof. Do tego drugiego grona należy m.in. dr Agnieszka Majcher z Kielc, która napisała książkę (dostępna tylko w formie pdf) o tym myślicielu zatytułowaną „Stanisław Lem w anglojęzycznym obszarze kulturowym […]” (2018).

Na okoliczność rocznicy zabrali głos m.in. politycy o których pisarz miał jak najgorsze zdanie. Sejm RP ustanowił obecny rok – Rokiem Lema. Na temat Lema wypowiada się mnóstwo podmiotów, nawet „nasz” Teatr Żeromskiego, może nie tyle kielecki, co w Kielcach zaproponował (12 września online) „projekt” pt. „Co przewidział Lem?” I co przewidział? Smartfony, audiobooki („książki to były kryształki z utrwaloną treścią”, „Powrót z gwiazd” 1961,) socjal media, klonowanie, wirtualną rzeczywistość, fałszywą rzeczywistość (nazywaną powszechnie teraz matrixem). (Próbkę swojego talentu dała dawno nieobecna w Kielcach Wiktoria Kulaszewska odgrywając liczne grono swoich klonów. Zapis „projektu” można znaleźć na yt).

Czy twórcy „projektu” wiedzą, że Lem przewidział coś znacznie ważniejszego? Mianowicie manipulacyjny charakter postmodernizmu („Wyznania antysemioty”, 1972). I chociaż poddał krytyce francuskich filozofów postmodernistycznych, mistrzów dekonstrukcji, nieprzydatnych w poznaniu, nie „przewidział” jednak użyteczności ich refleksji jako narzędzia manipulacji społecznej. Lem bowiem do końca życia trzymał się twardo empirii, uważając że np. współczesna fizyka niebezpiecznie zbliża się ku metafizyce.

Zdaniem Agnieszki Majcher najważniejsza jednak z przepowiedni Lema, to ta wyrażona w liście do Kandela na początku lat 70. XX wieku, doskonale opisująca aktualną rzeczywistość: "Kongres" jest jakąś parabolą konsumpcyjnego społeczeństwa, społeczeństwa skierowanego właśnie na WSZECHUŁATWIANIE jako na WARTOŚĆ NACZELNĄ egzystencji, i to skierowanie rodzi zapaść wartości autentycznych, tych, co powstawały historycznie, „psychemia” zaś stanowi ultymatywną i uniwersalną technologię owej łatwizny. Implikacją finału jest z kolei myśl, że świat urządzono inaczej, że przychodzi moment, w którym hedonizm instrumentalny zostaje zmuszony do PŁACENIA za swoje praktyki, i że ta zapłata okazuje się dosyć koszmarna”.

„Lem był w filozofii samoukiem, ale wbrew własnym, słowom zbudował system [kompletny], jak kiedyś Platon czy Kant. Lema nie bierze się też w filozofii serio ze względu na sposób, w jaki wyrażał swoje idee. Jego prace nie mają [bowiem] charakteru akademickiego, a literacki bądź mieszany […]. „[..]” – czytamy na portalu „Sprawy nauki”. „To był jeden z niewielu twórczych umysłów filozoficznych XX wieku, umysł wizjonerski” – mówił także o autorze „Solaris” wybitny filozof Bogusław Wolniewicz.

M.in. o tym,  że wielkość Lema jako filozofa często umykała w jego przekładach anglojęzycznych pisała w swojej pracy wspomniana Agnieszka Majcher. Tutaj znajdziesz fragment: https://jagszept.blogspot.com/.../mysl-lema-w-przekadzie... „Z powodu nieścisłości w pierwszym tłumaczeniu „Solaris” na język angielski, nadal w kulturze anglojęzycznej często Lem jest odbierany jako pisarz metafizyczny, piszący o Bogu i religii” – wyjaśnia autorka publikacji.

Dystrybutorzy dokumentu „Stanisław Lem autor „Solaris” – w którym Borys Lankosz próbuje „uchwycenia fenomenu Stanisława Lema jako pisarza i myśliciela […]”, piszą, że jego życie było zagadkowe i był outsiderem. I zdaje się mylą. Lem bowiem prowadził otwarte życie zamożnego [od pewnego momentu zwłaszcza z ówczesnego „polskiego” punktu widzenia] turysty, brał udział w debatach naukowych i literackich, pisał felietony, udzielał wywiadów, korespondował i polemizował z wydawcami, czy tłumaczami. A jego przeżycia z II wojny światowej były i są znane, sam bowiem o nich mówił i pisał.

Do Lema dziś próbuje się „podpiąć” tzw. prawica, jak i lewica (ten podział to wg. prof. Kieresia podział wewnątrz socjalistyczny, podział który opisuje  świat, to zdaniem Kieresia podział na cywilizacje personalistyczne i gromadne). Ale Lem wymyka się roli nawet pośmiertnego guru - „bo poddawał świat i ludzkie dokonania bezlitosnej krytyce”, a przede wszystkim był tradycjonalistą, i chociaż sam mówił, że jest niewierzącym, wadził się z kościołem katolickim, to był „chrystusocentrystą” i uważał, że ludzkość nie zdobyła się na nic większego w dziedzinie etyki niż chrześcijaństwo. Zatem na pewno reprezentował cywilizację personalistyczną. Opierał się na prawach logiki (studiował m.in. filozofów analitycznych, m.in. "Dzieje filozofii" Bertranda Russella, czy "Principia mathematica"). Prenumerował "zachodnie" pisma naukowe. Nauczył się w tym celu czytać po angielsku, chociaż nie potrafił mówić w tym języku. Zdarzało się, że kiedy spotkał osobę anglojęzyczną - porozumiewał się z nią na piśmie (np. ze swoim amerykańskim tłumaczem Michaelem Kandelem). Za to sprawnie mówił po niemiecku. Nie obca mu była łacina. Jego teksty to w istocie traktaty filozoficzne podejmujące m.in zagadnienia etyczne, poznania, metafizyki i etc. W sporze ontologicznym stawał po stronie przypadku. Jednak wiele współczesnych prac genetyków np. Liptona i fizyków np. Penrose’a - zwiększa prawdopodobieństwo, że Lem... się mylił. Moim zdaniem nadużywał kwantyfikatora wielkiego. Obserwuję jak jego język z roku na rok  mocno starzeje się. Czy zatem będą go czytać następne pokolenia?

Kiedyś krytykował łysenkizm w nauce. Dziś pewnie by krytykował współczesny propandemiczny łysenkizm i już by mu nie była potrzebna obserwacja wpisów dokonywanych w internecie,  do konstatacji - że aż tylu ludzi, którzy "uwierzyli" w tzw. pandemię której nie ma - jest aż tak głupich.

Pewnie dziś gdyby wskazywał niedorzeczności w narracji o ‘”pandemii” i powtórzyłby własną refleksję z 2003 roku („Nie ma takich bredni, w które ludzie nie byliby w stanie uwierzyć”) nazwano by go „foliarzem”, banowano by jego konto, a wpływowe media i zielono-lewicujący artyści, którzy mu się gromadnie podlizują w setną rocznicę jego śmierci, pewnie by go stygmatyzowali.

Krzysztof Sowiński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz