„…ani
kawał powroza”
- Dużo pracuję.
Naprawdę bardzo ciężko ćwiczę… Od tamtego czasu… Chcę znowu chodzić i już być z
wami na zawsze – mówisz do mnie. I robisz dwa kroki. W moim
kierunku. I kiedy wykonujesz kolejny na dowód tej uzyskanej sprawności, jedna noga,
zresztą chudziutka i sztywna ugina Ci się i o mało co, nie upadasz małą główką
na kamienie. Udaję, że tego nie zauważam. Na takie same kocie łby, jakie
były na części podwórka z mojego
dzieciństwa. Wyślizgane przez czas kamienne czaszki. Z ich oczodołów wyrastały garstki zielonej trawy.
Jestem trochę przerażony, a w zasadzie
rozczarowany, nic się w Tobie od tamtego czasu nie zmieniło, jesteś nadal chwiejącym się wysuszonym szkielecikiem
obciągniętym skórą. Nadal taki staruteńki. I patrzysz na mnie tym umęczonym
wzrokiem. Myślę sobie – co jest k..? Miało być zupełnie inaczej. Miałeś
być znowu mocny, zwarty, pełny i szybki jak wiatr. Co jest k…?! Ogarnia mnie
smutek. Taki żal, że łkam i ten płacz mnie właśnie budzi.
Krzysztof Sowiński
PS. Uśpiliśmy go już
przeszło trzy lata temu. Już nie widział. Nie słyszał. Nie poznawał nikogo.
Miał często ataki lęku. Nie mógł już chodzić także na przednich łapkach. Nie
chodził nawet już z czyjąś pomocą. Mógł tylko jeść. Więc go nakarmiliśmy. Jadł
łapczywie. Ostatni raz wziąłem go na ręce i ostatni przeszliśmy już o zmroku
wokół naszego budynku. Znaną mu najkrótszą trasą. Doktor powiedział, że tak
będzie lepiej. Przyszedł do nas. Niestety pacjentowi pękały żyły i doktor wbił
mu strzykawkę prosto w serce. Ustał oddech. Pomyśleliśmy – koniec.
Padał ulewny deszcz, a
ON nieruchomo leżał przy naszych głowach. Szeptaliśmy do niego: „Już Cię nie
boli biedaku… Nie boli… Nie bój się. Wszystko jest ok. Nie bój się. To zdaje
się tylko śmierć. Umarłeś. I idź tam gdzie Cię prowadzi instynkt”. Tak do rana.
Było słonecznie. Zawieźliśmy go i wsadziliśmy do mokrego dołu. I znowu
powiedzieliśmy: „Nie bój się. Wszystko jest ok. Nie bój się. To zdaje się tylko
śmierć. Umarłeś. I idź tam gdzie Cię prowadzi instynkt”. A tu się okazuje, że
nigdzie nie poszedł. I, że cały czas był przy nas. I wciąż jest oddalony o
jeden krok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz