"Trzeba dyskutować o żydowsko-muzułmańskiej cywilizacji,
jako osi opozycji wobec cywilizacji chrześcijańskiej".
Slavoj Żiżek, ideolog, guru neomarksizmu
Fryderyk Nietzsche napisał, że nie ma faktów, są tylko interpretacje. Twórcy Bem! Powrót człowieka zwanego armatą poszli krok dalej, a nawet wprost przeciwnie. Wykazali na scenie kieleckiego Teatru Żeromskiego – że „dzieło sztuki”, już nie służy do zadawania pytań i tworzenia interpretacji, tylko… do zakomunikowania prostej dialektyki opartej na paru pojęciach „jak cepy”.
Niewiarygodnie nudną i infantylną diagnozę Polski przedstawiła
spółka teatralnych, aktywistów politycznych, kooperacja Teatru
Syrena w Warszawie, Teatru im.
Stefana Żeromskiego w Kielcach oraz twórców z trupy Pożar w Burdelu. Po spektaklu 1946, wizji ideowych absolwentów liceum,
teraz mamy wizję dyplomantów podstawówki imienia tego samego legendarnego Jacka
K.
Na tekst tej propozycji składa się nie najwyższych
lotów publicystka, zlepek instrukcji podanych
do wierzenia pospólstwu, który rezonowały przez lata tzw. lewicowe media
(osobiście nie przyjmuję do wiadomości wewnątrz socjalistycznego podziału na
lewicę i prawicę), w ramach tzw. pedagogiki wstydu, z powodu bycia… Polakiem. W
założeniu, zdaje się to widowisko miało skompromitować tzw. patriotyzm i katoli.
Ale czy może to zrobić używając frazesów – musical, którego wartością
artystyczną jest to, że wszyscy nietaktownie „bzykają” głupoty do taktu?
Pretekstem do
wystawienia tego widowiska jest 100-lecie odzyskania niepodległości przez
Polskę, ukazane przez pryzmat postaci Józefa
Bema. Na szczęście jednak nie mamy do czynienia z omszałą akademią. Na
nieszczęście obcujemy… z nieustanną, mawiało się kiedyś – sztubacką zgrywą. Nawet
z tych, którzy zapłacili cenę życia, za to, żeby dzisiejsze zgrywusy mogły się za
publiczne pieniądze, pośmiać z kolegami (obserwowałem widownię). Bo głównie i
to bardzo głośno śmiali się w czasie spektaklu licznie przybyli znajomi, występujących
na scenie. Dostało się i śp. Piotrowi Szczerskiemu, który w ostatnim roku życia
wystawił w Żeromskim Kordiana. Zapewne
za to, że jego propozycja nie była… zgrywą. Tylko serio traktowała o nieustannym
zagrożeniu, jakie wisi od wieków nad Polską – nizinie-drodze do niezmierzonych bogactw naturalnych na terenie Rosji, po które konsekwentnie sięga od dziesięcioleci tajemnicza
ręka rynku, oferując w zamian szklane, zielone bity i kieszenie pełne „demokracji”.
W zasadzie Bemowi, przewodzi jedna "przewodnia" teza – Polska to nienormalność (prawda, że
odkrywcze?), a polscy patrioci to hipokryci, prymitywne katolickie smutasy i
cierpiętnicy, nawet obrzydliwi erotomani-zboczeńcy. Na scenie wyglądają jak
bojownicy tzw. antify, tyle że na głowach mają biało-czerwone kominiarki i tych
samych barw husarskie skrzydła. Oczywiście to brutale i na scenie kopią niewinnego,
sympatycznego, przystojnego muzułmanina, „obcego”. A na dodatek oczywiście to typy
egoistyczne, pozbawione empatii, zamiast jak inne „oświecone” kraje Europy
Zachodniej powiedzieć: „Welcome refuges!”, „nie przyjęli” wraz z wrednymi nacjonalistycznymi
Węgrami – „uchodźców”, w tym m.in. kilku milionów negroidalnych… Syryjczyków. „Uchodźcy”
właśnie „ubogacają” nowych gospodarzy, powodując co rusz zamieszki. Ale te
niepokoje, to tylko dzieją się dlatego, że ci ludzie znowu zostali „wykluczeni”
przez Europejczyków – bowiem zamiast po luksusowej willi z basenem, ze służbą i porszaka na głowę – dostali tylko po miejscu do spania, wikt, opierunek i socjal. A np. niemieckie
kobiety, jak dowodziła tamtejsza lewicowa „polityczka” – „wykluczają ich
seksualnie”, toteż ci się słusznie wkurzyli np. w Kolonii i brali to co im się należy.
Autorzy sztuki takie wykluczanie, zdaje się uważają za zbrodnię. I sięgając po
zdobycze psychoanalizy Freuda (fakt trochę je czuć naftaliną), proponują
terapię dla wszelkiej maści nazioli i naziolek, w tym polskich – uzdrowi ich jak
sobie poswawolą. W ogóle świat się stanie „równiejszy”, jak wszyscy ze wszystkimi
zaczną się „bzykać”. I w finale sztuki robi się frykcyjna atmosfera, radosna fiesta,
a w stronę publiczności leci las poduszek, które są symbolem zacierania się granic
w „(s)półkowaniu”.
Jeszcze o islamie. Na deskach w Kielcach jawi się jako
radosny i „kolorowy”, „dżentelmeński”, a nawet „dżentelłumeński” – niczym sceny
z głupawego serialu „Wspaniałe stulecie”. A nie system z haram i halal. Zastanawiałem
się co może łączyć neomarksistów z
islamem? Oprócz tego, że na krótki czas głosy muzułmanów zapewnią tym pierwszym
utrzymanie władzy. Jak wyliczają demografowie, za około 40 lat rządy w Europie
przejmą (jeśli nie tradycyjną siłą, to
siłą „demokracji”) ludzie, którzy nie są wychowani na takich wartościach
cywilizacji łacińskiej jak: jedna etyka i prawo dla wszystkich, tolerancja, demokracja,
prawa zwierząt, człowieka, w tym także dla tych o różnej niż statystyczna orientacji
seksualnej. A ta różna jest dla muzułmanów haram. A jak haram, to nie ma
przeproś. Te dwie „religie”, tę świecką i nieświecką, łączy… zatem haram i
halal – czyli zero-jedynkowy system nakazów i zakazów. W którym „autorytety” decydują,
kto jest aktualnie „faszystą”, albo kto „niewierny”. Kto może być narodem, a
kto musi być Europejczykiem… Kto może odwoływać się do swojej historii, a kto
musi być „postępowy” i musi porzucić upiory „przeszłości” i śmiało patrzeć w jutrzenkę
przyszłości… Młodzież jeszcze nie wie, że bez swojej historii, swoich prawd i
zmyśleń są tylko przypadkowymi grupami ludźmi, z którymi można zrobić wszystko.
Także zużyć w sprawie innej grupy, która… pielęgnuje swoją historię budując
swoje świeckie świątynie.
Nietzsche dumny z polskich korzeni, do którego „filozofii
podejrzeń” nawiązuje współczesna lewica, pisał tak: „Kogóż najbardziej nienawidzę
wśród dzisiejszej hołoty? Socjalistycznej hołoty, apostołów-czandalów, którzy
podkopują instynkt, ochotę, uczucie zadowolenia robotnika ze swego małego istnienia
– którzy zawistnym go czynią, którzy zemsty go uczą… Krzywda nie leży nigdy w
nierówności praw, leży w roszczeniu sobie „równych” praw”.
Mam na koniec pytanie, czy kiedy w miejsce robotnik,
wstawimy pojęcie „wykluczony”, będzie to
już „mowa nienawiści”?
Krzysztof Sowiński
Ps. Tutaj lista prac i płac: https://teatrzeromskiego.pl/spektakle/bem-musical-o-patriotach-i-renegatach
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz