Szósta rano. Tylko plus 10. Wyłania się skrawek słońca.
Idę ze skurczonymi, zgarbionymi pomyślami z "wczoraj" i z "przed".
Pierwszy dziś spacer z moimi psiakami.
Mijam jeden z domów.
- Dzień dobry - mówię jak zwykle.
Na pierwszym piętrze na balkonie, wsparta także już
- widzę - brodą na "balkoniku" (już nie o lasce?), znajoma staruszka w obszernym płaszczu.
- Dzień dobry... Dzień dobry... Piękny mamy dzień. Piękny! - odpowiada pani.
k