wtorek, 16 października 2018

Jeden krok



„…ani kawał powroza”

- Dużo pracuję. Naprawdę bardzo ciężko ćwiczę… Od tamtego czasu… Chcę znowu chodzić i już być z wami na zawsze – mówisz do mnie. I robisz dwa kroki. W moim kierunku. I kiedy wykonujesz kolejny na dowód tej uzyskanej sprawności, jedna noga, zresztą chudziutka i sztywna ugina Ci się i o mało co, nie upadasz małą główką na kamienie. Udaję, że tego nie zauważam. Na takie same kocie łby, jakie były na części podwórka  z mojego dzieciństwa. Wyślizgane przez czas kamienne czaszki. Z ich oczodołów wyrastały garstki zielonej trawy.
Jestem trochę przerażony, a w zasadzie rozczarowany, nic się w Tobie od tamtego czasu nie zmieniło, jesteś  nadal chwiejącym się wysuszonym szkielecikiem obciągniętym skórą. Nadal taki staruteńki. I patrzysz na mnie tym umęczonym wzrokiem. Myślę sobie – co jest k..? Miało być zupełnie inaczej. Miałeś być znowu mocny, zwarty, pełny i szybki jak wiatr. Co jest k…?! Ogarnia mnie smutek. Taki żal, że łkam i ten płacz mnie właśnie budzi.

Krzysztof Sowiński

PS. Uśpiliśmy go już przeszło trzy lata temu. Już nie widział. Nie słyszał. Nie poznawał nikogo. Miał często ataki lęku. Nie mógł już chodzić także na przednich łapkach. Nie chodził nawet już z czyjąś pomocą. Mógł tylko jeść. Więc go nakarmiliśmy. Jadł łapczywie. Ostatni raz wziąłem go na ręce i ostatni przeszliśmy już o zmroku wokół naszego budynku. Znaną mu najkrótszą trasą. Doktor powiedział, że tak będzie lepiej. Przyszedł do nas. Niestety pacjentowi pękały żyły i doktor wbił mu strzykawkę prosto w serce. Ustał oddech. Pomyśleliśmy – koniec.
Padał ulewny deszcz, a ON nieruchomo leżał przy naszych głowach. Szeptaliśmy do niego: „Już Cię nie boli biedaku… Nie boli… Nie bój się. Wszystko jest ok. Nie bój się. To zdaje się tylko śmierć. Umarłeś. I idź tam gdzie Cię prowadzi instynkt”. Tak do rana. Było słonecznie. Zawieźliśmy go i wsadziliśmy do mokrego dołu. I znowu powiedzieliśmy: „Nie bój się. Wszystko jest ok. Nie bój się. To zdaje się tylko śmierć. Umarłeś. I idź tam gdzie Cię prowadzi instynkt”. A tu się okazuje, że nigdzie nie poszedł. I, że cały czas był przy nas. I wciąż jest oddalony o jeden krok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz